Cześć!
Mam na imię Sylwia i witam Cię na stronie Kulturalne Rozmowy! Jeśli jesteś Wydawcą lub Autorem napiszę dla Ciebie autorską i analityczną recenzję książki albo przeprowadzę szczery, pogłębiony wywiad. Mogę też objąć patronatem Twoje literackie dzieło. Porozmawiamy zatem o literaturze. Znajdziesz tutaj, też pasjonujące historie zwyczajnych ludzi oraz wywiady z osobowościami z show-biznesu. Rozgość się!

Zainspiruję Cię do osiągania wyższych celów.
Sprawdź, jak robią to inni!
CZYTAJ WIĘCEJ

WSPÓŁPRACA

  • 1
    DLA WYDAWCÓW
    Przeprowadzę dla Ciebie szczery, wnikliwy wywiad i napiszę oryginalną, popartą analizą recenzję książki.
    SPRAWDŹ TUTAJ
  • 2
    DLA AUTORÓW
    Spojrzę na Twoją książkę okiem analityka i wysłucham Twojej historii.
    SPRAWDŹ TUTAJ
  • 3
    ART. SPONSOROWANY
    Napiszę o Twojej marce oraz o jej wartości, misji i wpływie na świat czy ludzi.
    SPRAWDŹ TUTAJ
  • 4
    MARKA OSOBISTA
    Opowiesz mi o historii Twojej marki, o jej celu oraz wpływie na klientów.
    SPRAWDŹ TUTAJ

[Polacy na emigracji] Jak stworzyć wielotysięczną społeczność w krótkim czasie? Rozmowa z Martą Krasnodębską - pomysłodawczynią Hakerek Sukcesu


Wielu myśli, że przy zakładaniu biznesu w Wielkiej Brytanii największą przeszkodą jest rejestracja, urzędy i księgowość. Nic bardziej mylnego. Największą przeszkodą – jak mówi moja kolejna rozmówczyni Marta Krasnodębska (pomysłodawczyni projektu #Hakerki Sukcesu mieszkająca w Londynie od 10 lat) w ramach cyklu "Polacy na emigracji" – nie jest nawet brak wiary w to, że nam się uda. Marta twierdzi, że najbardziej hamuje nas to, że myślimy, iż jak nam się nie uda, to nastąpi koniec świata. A sukcesu uczymy się najszybciej, odnosząc porażki. Im szybciej nauczymy się podnosić po porażkach, akceptować to, że możemy popełnić błąd, tym szybciej odniesiemy sukces. Jej rada dla osób, które chcą zacząć, brzmi: naucz się odnosić porażki jak najszybciej, jak najprędzej, tak, żeby nie paraliżowała Cię już sama myśl o możliwym błędzie. Dalej przypomina, że niemal każdy obecny milioner był kiedyś o krok od bankructwa. Nie chodzi jej o to, aby bezsensownie ryzykować. W żadnym wypadku! Trzeba nauczyć się, że stać nas na więcej, że jesteśmy silniejsi, niż nam się wydaje.

Polacy na emigracji wywiad

Witam Cię na portalu Kulturalne Rozmowy. Dziękuję, że zgodziłaś się opowiedzieć moim czytelnikom swoją historię. Od jak dawna mieszkasz w Wielkiej Brytanii? W którym rejonie/mieście? Co spowodowało, że zdecydowałaś się opuścić Polskę?

Marta Krasnodębska: Dziękuję za zaproszenie do wywiadu. Do UK przeprowadziłam się zaraz po studiach. Początkowo miałam zostać tylko 3 miesiące, a teraz minęło ponad 10 lat. Mam dom, dzieci oraz firmę i chyba zakorzeniłam się na dobre, ale już mnie kusi, aby przenieść się w nowy zakątek świata. Mieszkam w okolicach Manchesteru, w pięknej okolicy pełnej parków, a tuż za domem mam rzekę, gdzie uwielbiam chodzić na spacery z dziećmi.

Jakie były Twoje początki w nowym kraju? Co ze znajomością języka?

Przyjechałam, znając język. Od dawna nie miałam cierpliwości czekać na tłumaczenia nowych filmów czy seriali, więc razem z bratem uczyliśmy się oboje, oglądając ulubione filmy.

Co z komunikacją międzyludzką, międzykulturową? Czym różnią się Brytyjczycy od Polaków Twoim zdaniem?

Brytyjczycy wydają mi się są bardziej otwarci na inne kultury, Polacy za to mają wyjątkową zdolność do adaptacji do innych warunków. Powiem na przykładzie – jadąc na wakacje, Brytyjczyk oczekuje typowo brytyjskiego śniadania w hotelu, zamiast chociaż spróbować miejscowego przysmaku. Jednak nigdy nie odczułam, że jestem jakaś gorsza, bo z Polski – ceniono mnie za moją wiedzę, umiejętności i pracowitość. Ta zresztą cecha jest bardzo podkreślana przez Brytyjczyków u Polaków. Jesteśmy cenieni za sumienność.

Czy było lub jest coś, co Cię zaskoczyło lub wciąż zaskakuje w tym kraju, w samych Brytyjczykach?

Tak, drobiazgi – np. u nas podnosi się monety z ziemi na szczęście, a dla Brytyjczyka to wstyd się schylić po drobną monetę. To mogą wydawać się drobiazgi, ale zrozumienie tych różnic może wpłynąć na jakość naszych relacji. Inny przykład to np. gdy szefowa prosi Cię o przysługę, Could you do me a favour?, to tak naprawdę daje Ci zadanie do wykonania, i nie masz raczej możliwości odmowy. To zwrot grzecznościowy, więc trzeba uważać na takie dosłowne tłumaczenia bez kontekstu.

Co lubisz lub czego nie lubisz w Wielkiej Brytanii i Brytyjczykach?

Bardzo nie lubię tego, że nie dba się o czystość, szczególnie nastolatkowie, strasznie śmiecą, np. zostawiając w autobusie na siedzeniu puste opakowania.

To, co lubię, to brak takiego oceniania – możesz odwieźć dzieci do szkoły w piżamie i najwyżej ktoś się zainteresuje ze współczuciem, że pewnie ciężka noc była. Nie ma jednak obgadywania typu: jak ona się tak mogła pokazać. Jest też ogromny plus, jeśli chodzi o uprzejmość – z wózkiem i małymi dziećmi było mi jakoś łatwiej się tu poruszać.

Dobrze, że o tym wspominasz, ponieważ właśnie miałam zapytać o maluchy. Jesteś mamą dzieci w wieku szkolnym. Czy udało Ci się zaobserwować jakieś różnice w ich wychowywaniu w Wielkiej Brytanii i w Polsce? Jak brytyjscy rodzice podchodzą do tematu, do zabawy z innymi dziećmi w domu i na zewnątrz?

Tak, są ogromne różnice. Moje dzieci praktycznie nie mają prac domowych, a jak już, to są to jedynie krótkie, ciekawe ćwiczenia. Nie ma zakuwania, nie ma noszenia ciężkich podręczników. Moje dzieci oboje uwielbiają chodzić do szkoły. Płynnie piszą i czytają książki na tony – to akurat moja zasługa, ale szkoła mocno też promuje czytelnictwo, organizuje spotkania autorskie i ciekawe wycieczki.

W jakim więc języku i kulturze wychowujesz swoje dzieci? Czy wpajasz im polskość, czy jednak angielski jest ich pierwszym językiem ze względu na szkołę i środowisko?

Rozmawiam z dziećmi i po polsku i po angielsku. Uczę ich cenienia polskiej historii i korzeni. Dzieci są obujęzyczne, co – myślę – będzie dla nich w przyszłości ogromnym ułatwieniem.

Polacy na emigracji wywiad

Chciałabym się teraz trochę dowiedzieć o Twoim biznesie. Prowadzisz firmę, która pomaga kobietom uwierzyć we własny potencjał i rozwinąć biznes online. Kim tak naprawdę są Twoje klientki?

Moje klientki to kobiety, które wiedzą, że jak nie zaczną działać, to nic się nie zmieni. Są to kobiety, które chcą zarabiać więcej, aby mieć więcej możliwości pomagania innym. Są to często kobiety pełne pasji i misji. Często żartobliwie mówię, że pomagam kobietom, bo facet – gdy zarobi pierwszy milion – kupuje Porsche, a kobieta założy fundację. Są to kobiety, które chcą więcej od życia. Chcą stworzyć autentyczną markę online, która będzie ceniona i podziwiana, i która zyskuje lojalność klientów.

Jak doszłaś do punktu, w którym jesteś teraz? Co było motorem do działania?

Moim największym motorem do działania są teraz przede wszystkim moje dzieci, ale od zawsze chciałam prowadzić własną firmę i być swoim własnym szefem. Chcę być świetnym przykładem dla moich dzieci, że się da osiągać swoje marzenia, że można żyć wg własnych priorytetów i że satysfakcja z dobrze wykonywanej pracy może iść w parze ze świetnymi zarobkami. Chcę, żeby wiedziały, że można tak połączyć swoją wiedzę i pasję, aby stworzyć coś własnego i zainspirować innych do działania.

Kiedy odkryłaś w sobie "gen przedsiębiorczości"? Musiały być przecież po drodze jakieś studia, a potem etat… Zwyciężył intelekt czy raczej naturalne predyspozycje?

Nigdy się nad tym nie zastanawiałam – dla mnie to naturalne. To, co robię i moje wybory zawsze były po prostu logiczne. Skończyłam studia. Pracowałam w kilku miejscach, zawsze wiedząc, że to przejściowe, że to nie do końca to. Gdy miałam małe dzieci, zamiast oddać je do żłobka i tęsknić… pracowałam wieczorami, z klientami z innych stref czasowych. Po prostu, gdy moje dzieci kładły się spać moi klienci z Australii, Tokyo czy Nowego Jorku byli gotowi do działania.

Podczas swoich wykładów, live’ów oraz kursów zwracasz się do swoich klientek, motywujesz je do działania. Jakie triki stosujesz? Co Twoim zdaniem jest najważniejsze w kreowaniu biznesu online? Zdradź kilka podstawowych zasad komunikacji biznesowej.

Podczas swoich szkoleń nie stosuję żadnych tricków – stawiam mocno na szczerość i autentyczność i to naprawdę procentuje. Jest to jedna z zasad, których uczę – jak stworzyć autentyczną markę online, opartą na wartościach, wiedzy i pasji. To jest zaraźliwe po prostu (śmiech). W świecie, w którym niemal wszyscy coś udają, autentyczność jest niemal aktem odwagi. To nasze wartości stanowią fundament dobrej marki – marki, która będzie przyciągać klientów. Jeśli się pamięta o tej prostej zasadzie, nie potrzeba wtedy żadnych tricków. Markę Hakerek zaczęłam od powtarzania – "jesteś świetna, w tym, co robisz". I będę to powtarzać, aż wszystkie wspaniałe kobiety, które chowają się w cieniu, uwierzą wreszcie w siebie i wyjdą z ukrycia, przestaną grzecznie czekać, aż ktoś je zauważy.

Czym UK przyciąga polskich przedsiębiorców?

Łatwością prowadzenia firmy – nie ma uciążliwej biurokracji po prostu. To mit, że są mniejsze podatki, bo nie są małe…ale brak ciągłego użerania się z urzędnikami mocno pomaga.

Polacy na emigracji wywiad

Skąd w Tobie tyle pewności siebie? To przecież takie niepolskie…

To taki paradoks, ale ja myślę, że mam mało pewności siebie jako siebie. Jednak mocno wierzę, że to, co robię, jest potrzebne i dzięki temu pokazuję innym kobietom, że nie musisz być napompowana pewnością siebie, aby odnieść sukces. Wiem, też, że mam bardzo unikalny talent do przekazywania wiedzy opartej na konkretach, tak aby móc szybko wdrożyć nowe umiejętności w życie. Wiele moich klientek przychodzi do mnie po naprawdę znanych kursach i mówi, że dopiero po moich szkoleniach wiedziały naprawdę, jak coś zrobić, żeby przestało być teorią czy abstrakcyjnym pojęciem, a działało dla nich, w ich niszy. Na przykład szkoleń o tworzeniu marki czy skalowaniu biznesu jest mnóstwo, ale tylko u mnie ilustrują to latające szczeniaczki. I już każdy na zawsze pamięta pojęcie projektu hybrydy (śmiech).

Czy w Wielkiej Brytanii opłaca się prowadzić działalność gospodarczą na własny rachunek?

No jasne, że tak. Myślę, że wszędzie się opłaca. To dziwne pytanie – bez przedsiębiorców nie byłoby etatów, więc albo pracujesz dla kogoś, albo dla siebie.

Czy procedura rejestracji firmy w UK jest skomplikowana? Ile to trwa i jaki jest koszt całej operacji?

Nie, jest bardzo łatwa. Aby zarejestrować się jako self employed, wystarczył mi jeden telefon, a założenie firmy kosztowało mnie ok. 60 funtów, ale to było ponad 10 lat temu…

Czy jest coś specyficznego w klientach międzynarodowych? Na co trzeba zwrócić szczególną uwagę? Jak bardzo różnią się oni od Polskich klientów?

Niczym się nie różnią. To tacy sami ludzie jak my. Chcą być wysłuchani, szanowani i chcą osiągnąć swoje cele. Ludzie często się mnie o to pytają, jak zdobyłam klientów z USA, Japonii, Hongkongu czy Australii... a prawda jest taka, że po drugiej stronie jest po prostu osoba, która chce pracować z ekspertem, który pomoże rozwiązać ich problem.

O czym należy pamiętać przy zakładaniu firmy w UK? Jakie błędy popełniłaś? Czy coś byś zmieniła?

Zakładanie firmy w UK jest bardzo proste. Przejście z self employed na limited opłaca się już często przy zarobkach powyżej 15-20 000 funtów. Jedyne co bym zmieniła, to szybciej przejść w fazę skalowania dzięki produktom online. Praca 1 na 1 sprawiała, że mogłam pomóc bardzo ograniczonej ilości osób w skali roku. Teraz pomagam dziesiątkom tysięcy.

Jak wygląda praca w charakterze self employed w Twoim przypadku? Opisz swój dzień w pracy?

Mój dzień pracy wygląda teraz inaczej, ponieważ pracuję głównie, gdy dzieci są w szkole – zazwyczaj są to 4 dni w tygodniu od 10 do 14 lub max. 15, plus te wieczory, gdy prowadzę szkolenia. Jeżeli nagrywam nowy kurs, to także nagrywam wieczorem, gdyż po prostu jest ciszej i łatwiej jest mi się skupić, kiedy wiem, że nikt mi nie przeszkodzi. Teraz gdy dzieci są nieco starsze, często organizuję wyjazdy np. na Majorkę lub Maltę, aby popracować w innych warunkach i mieć świeży umysł i podejście. Nie wynajmuję biura, ponieważ pracuję z domu, więc traktuję te wyjazdy jako swoiste biuro z dala od domu. Mój księgowy i tak się śmieje, że taniej wychodzi niż płacić za biuro co miesiąc, a ja mam przyjemność pobytu w luksusowych hotelach i spotykać się z cudownymi kobietami z całego świata, dlatego że czasami na mastermindy zapraszam inne kobiety, które rozwijają własne marki. Wspólnie wspieramy się w budowaniu naszych imperiów.

Polacy na emigracji wywiad

Potrafisz powiedzieć czy Polacy mieszkający na Wyspach chętnie zakładają własną działalność i chcą pracować jako samozatrudnieni? Dlaczego to robią? Co ich do tego skłania?

Nie jestem pewna, ale z moich znajomych Polaków tylko ja mam tak duży biznes i światową markę. Bardzo dużo osób ceni sobie brak ryzyka, który znajdują na etacie. Lubią też przewidywalność zarobków i towarzystwo innych pracowników. Każdy jest inny i należy wybrać ścieżkę dla siebie.

Jak wygląda rozliczenie przedsiębiorców takich jak Ty z brytyjskim fiskusem? Nie miałaś obaw, że nie dasz sobie z tym rady? Co z progami podatkowymi? Jak to wygląda w odniesieniu do polskiego urzędu?

To pytania do księgowych. Nie znam polskich urzędów, więc nie mam odniesienia. Przy self employed wszystko jest proste i robiłam to sama, po założeniu spółki itd. oddelegowałam to firmie (po ang. accountants, żeby nie mylić z bookkeeping), która się tym zajmuje, aby skupić się na tworzeniu kolejnych produktów online i pracy z klientami. 

Jakie są koszty utrzymania firmy i ile trzeba zarobić, aby spokojnie przetrwać do przysłowiowego "pierwszego"? Chodzi mi m.in. o rejestrację i późniejsze prowadzenie księgowości firmy w UK. Jakiego rzędu są to opłaty?

To chyba każdy sam musi wiedzieć, ile potrzeba na przetrwanie jego firmy. Zależy, jaka wysokość pensji własnej jest wymagana i od wielu innych czynników. Koszt księgowości dla firmy itd. to ok. 1500 funtów rocznie. W moim przypadku dochodzi np. stały koszt domeny, hostingu, programu do wysyłki e-mail (tu nie polecam oszczędzać), subskrypcji typu Photoshop. Na początku płaciłam mniej za prowadzenie firmy miesięcznie niż koleżanka na paliwo za dojazd do pracy.

Na zakończenie muszę jeszcze zapytać, czy wrócisz kiedyś do Polski? Czy po tych 10 latach mieszkania na Wyspach jednak czujesz się bardziej Brytyjką niż Polką?

Zawsze będę się czuła Polką. To, jaka jestem, nie zmienia się tylko dlatego, że mieszkam gdzie indziej. Nie czuję się nawet tak naprawdę emigrantką, ponieważ często przylatuję do Polski, a moje dzieci mają fantastyczny kontakt z babcią i uważają Mazury za najpiękniejsze miejsce na świecie tak jak i ja. 

To bardzo pocieszające. Dziękuję za garść cennych informacji oraz za Twój czas. Niech nasza rozmowa będzie zachętą dla innych kobiet do spełniania swoich marzeń zawodowych i nie tylko.

Rozmawiała 


Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.

Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!

Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.