Cześć!
Mam na imię Sylwia i witam Cię na stronie Kulturalne Rozmowy! Jeśli jesteś Wydawcą lub Autorem napiszę dla Ciebie autorską i analityczną recenzję książki albo przeprowadzę szczery, pogłębiony wywiad. Mogę też objąć patronatem Twoje literackie dzieło. Porozmawiamy zatem o literaturze. Znajdziesz tutaj, też pasjonujące historie zwyczajnych ludzi oraz wywiady z osobowościami z show-biznesu. Rozgość się!

Zainspiruję Cię do osiągania wyższych celów.
Sprawdź, jak robią to inni!
CZYTAJ WIĘCEJ

WSPÓŁPRACA

  • 1
    DLA WYDAWCÓW
    Przeprowadzę dla Ciebie szczery, wnikliwy wywiad i napiszę oryginalną, popartą analizą recenzję książki.
    SPRAWDŹ TUTAJ
  • 2
    DLA AUTORÓW
    Spojrzę na Twoją książkę okiem analityka i wysłucham Twojej historii.
    SPRAWDŹ TUTAJ
  • 3
    ART. SPONSOROWANY
    Napiszę o Twojej marce oraz o jej wartości, misji i wpływie na świat czy ludzi.
    SPRAWDŹ TUTAJ
  • 4
    MARKA OSOBISTA
    Opowiesz mi o historii Twojej marki, o jej celu oraz wpływie na klientów.
    SPRAWDŹ TUTAJ

[rozmowa o książce] Jarek Westermark: Najbardziej inspirują mnie fragmenty rzeczywistości, które uwierają, przeszkadzają, irytują


Jarek Westermark - z wykształcenia prawnik, który swój debiut zaliczył w 2016 roku, wydając zbiór pt. "Opowiadania, które napisałem". Tłumaczy powieści, pisze opowiadania, wiersze i piosenki. Publikował m.in. w "Piśmie", "Znaku", "Przekroju", "Elewatorze" i "Wizjach". Prywatnie lubi grać na harmonijce i malować figurki. W 2021 roku ukazał się jego nowy zbiór, "10 opowiadań na krzyż", czyli słodko-gorzki obraz rzeczywistości polskiej, o którym dziś porozmawiamy.

Jarek Westermark "10 opowiadań na krzyż" wywiad

Jesteś nowym autorem na rynku z niewielkim dorobkiem literackim, więc muszę zapytać Cię o Ciebie samego. Kim jest Jarek Westermark i skąd się wzięło to nietuzinkowe jak na polskie warunki nazwisko?

Jarek Westermark: Jestem tłumaczem i autorem opowiadań ("Opowiadania, które napisałem" z 2016 i najnowsze "10 opowiadań na krzyż", oba zbiory wyszły w nieocenionej Niszy). Do tego piszę wiersze, które czasem prześlizgują się do prasy i gram na harmonijce (zachęcam serdecznie do posłuchania zespołu królduch), a wieczorami maluję figurki do gier bitewnych.

Nazwisko Westermark wzięło się ze Szwecji, gdzie jest całkiem tuzinkowe i zwyczajne. Przyjął je w XVII wieku Anders, syn Olafa Nilssona, mierniczy z Lövånger. A wiem to dzięki kronikarskiemu zacięciu mojej babci, którą z tego miejsca jak najserdeczniej pozdrawiam.

Jak się zaczęła Twoja przygoda z pisarstwem? Dlaczego zacząłeś pisać?

Moja pierwsza powieść powstała, kiedy miałem jakieś pięć lat. Dotyczyła wojny między pudełkami i kredkami. Pamiętam, że była bogato ilustrowana, ale niestety nie zdołałem jej skończyć. I ten brak zakończenia, konkluzji, prześladował mnie potem przez wiele lat. Pisanie jest dla mnie teraz szansą naprawy błędu z przeszłości. Wciąż staram się zamknąć raz otwarte drzwi.

Skąd czerpiesz inspiracje do swojej dość trudnej w odbiorze twórczości?

Czy rzeczywiście jest trudna w odbiorze? Mam nadzieję, że dostarcza estetycznych czy emocjonalnych doznań już na poziomie koncepcyjnym i fabularnym, niezależnie od ewentualnych głębszych znaczeń.

Najbardziej inspirują mnie fragmenty rzeczywistości, które uwierają, przeszkadzają, irytują. Opowiadania są dla mnie sposobem na przepracowanie ich, nadanie im kształtu czy sensu. Estetyka, której używam, często zahaczająca o realizm magiczny czy fantastykę, ma uczynić jednostkowe wydarzenia bardziej uniwersalnymi. Mam nadzieję, że mówię na temat świata coś ciekawego, a przynajmniej w ciekawy sposób.

Jaką książkę i dlaczego zabrałbyś na bezludną wyspę?

"Czarnoksiężnika z Archipelagu" Ursuli Le Guin. To moja ulubiona powieść, a przy okazji jest w niej dużo o życiu wyspiarzy, o łodziach i wyprawach przez rozległe morza. Na pewno dawałaby mi cudowne chwile wytchnienia od świadomości, że jestem skrajnie nieprzygotowany do życia z dala od cywilizacji, lada chwila potknę się o kamień i runę w przepaść, żeby tam umrzeć z głodu.

Dlaczego jako autor gustujesz w opowiadaniach?

Opowiadanie jest formą wymagającą precyzji. Podczas pracy przy krótkich tekstach więcej jest cięcia niż pisania. Trochę jak jenga – trzeba wyciągnąć wszystkie zbędne elementy, aż zostanie ich tylko tyle, żeby wieża się nie zawaliła. To ciekawa praca, która pozwala skupić się na detalu, na kreacji świata w granicach niezbędnych, żeby jak najlepiej opowiedzieć daną historię.

Na okładce książki "10 opowiadań na krzyż" dzieje się dość sporo. Mnie osobiście ona przeraża. Co symbolizuje Bożyca i jak się ma do tego wszystkiego, co się na niej robi Jezus wracający z zakupów z Biedronki?

Bożyca z globusem Polski w rękach to jednocześnie symbol nadziei, że absolut może mieć twarz inną od tej, którą się nam najczęściej przedstawia, ale i niepokoju, że odmienność wcale nie musi oznaczać większej wyrozumiałości.

Intryguje mnie powszechne, choć często niezwerbalizowane przekonanie, że Jezus był Polakiem. Myśl, że miałby robić zakupy w Biedronce, nie jest w tym kontekście przesadnie zaskakująca. Bardziej martwiłbym się o macki, które sięgają spod ziemi tuż obok jego stóp. Uwaga, Panie Jezu! Za tobą!

Jarek Westermark "10 opowiadań na krzyż" wywiad

Czemu Bożyca jest na pierwszym planie? Czego jest symbolem?

Nadziei i niepokoju. Niezrozumiałego bytu, któremu wpycha się w dłonie losy bardzo konkretnej ludzkiej wspólnoty. Mam wrażenie, że nie może się to dobrze skończyć.

Co oznacza krzyż z tytułu zbioru? Widzę tu pewien kontrast w stosunku nie tyle do ilości opowiadań, ile do ich długości.

Tytuł nawiązuje do faktu, że tematyka podejmowana przez opowiadania jest o wiele zbyt szeroka, żeby wyczerpująco ją omówić. Mój zbiór jest tylko próbą przepracowania pewnych kwestii, bez pretensji do rozwiązania problemów, które trapią Polskę i ludzkość od tysięcy lat. To tylko kilka opowiadań na temat, opowiadań z kluczem, kilka celnych (mam nadzieję) ukłuć w bolące miejsce. Przede wszystkim mają wzbudzać emocje.

Kim są bohaterowie tych krótkich historii? Czy mają jakieś wspólne cechy?

To ludzie z naszego świata, z nieodległej przyszłości, z rzeczywistości równoległych. Twarze nieznane, ale jednak znajome. Wśród nich są ci, którzy ugrzęźli w ograniczającym ich systemie czy systemach, być może na własne życzenie. Są i tacy, którzy się z układu odniesienia rozpaczliwie usiłują wyrwać. Właśnie ta potrzeba zmiany istniejącego stanu rzeczy, rozbujania łodzi, stanowi definiującą i najbardziej charakterystyczną cechę moich bohaterów… o ile taka jedna nić rzeczywiście istnieje, bo staram się w mojej menażerii utrzymywać jednak pewną różnorodność.

Czym są osobiście dla Ciebie te opowiadania, a czym powinny być dla czytelnika?

Dla mnie są sposobem na radzenie sobie z rzeczywistością, ale i źródłem radości. Pozwalają zamknąć w pewnej umownej formie problemy, które często nie mają rozwiązania, ale z którymi i tak musimy się zmagać. Urzeczywistnienie konceptu, który wpada mi do głowy, rozwija się i ewoluuje, jest bardzo satysfakcjonujące.

Mam nadzieję, że ta moja radość, frajda światokreacji, sięganie po ironię i absurd, przesączy się odbiorcom do głów i pozwoli przeżyć coś ciekawego. Jeśli odejdą przy tym zaintrygowani, ubogaceni i pragnący więcej, to tylko lepiej.

O czym chcesz nam czytelnikom opowiedzieć? Jakie wytknąć wady?

O tym, że świat da się zmienić. Że nie jesteśmy skazani na życie w zastanej rzeczywistości, że ograniczenia zarówno narzucone, jak i te, które sami na siebie nakładamy, można zdjąć. Nie musimy być zniewoleni przez własne fobie i przyzwyczajenia. Jednocześnie mam świadomość – i zawieram to w opowiadaniach – że zmiana jest niezwykle trudna i że nie zawsze udaje się ją przeprowadzić. Czasami jest, jak jest. Tak bywa. Zdarza się.

Czytając książkę, czułam ciągły strach, lęk i niepokój płynący z każdego wypowiedzianego słowa. Czego boi się współczesny Polak? Przed czym się wzbrania? A może czemuś hołduje?

Na takie pytanie trudno znaleźć prostą odpowiedź, ale spróbujmy: Polak boi się ironii i humoru. Boi się zdystansować do tego, co uważa za rdzeń swojej tożsamości. Ja też się boję, żeby nie było. Zerkam i czmycham, ale potem zerkam znów.

Prawie każde opowiadanie mówi o wierze i jej wpływie na społeczeństwo. Jakie miejsce zajmuje ona u Polaków XXI w.?

Tematem przewodnim zbioru jest nie tyle wiara, ile władza, jaką daje nad ludźmi zinstytucjonalizowana religia – a może i sam fakt jej zinstytucjonalizowania, a więc przekucia potrzeby wiary i stabilności w system sprawowania kontroli.

Kościół okopał się w Polsce na niezwykle mocnych pozycjach – nawet w skali światowej. Ciężko będzie cokolwiek w tej sprawie zmienić, ale można podbiec do Goliata i kopać po kostkach, co też czynię.

Widać tutaj nadchodzą z prędkością rozpędzonego pociągu apokalipsę. Polska pogrąża się w coraz większym kryzysie. Czy da się temu zapobiec? Jaką masz receptę na bolączki narodu polskiego?

Pięć milionów mieszkań i elektryczne samochody! Plus małpka żołądkowej dla każdego, kto się zaszczepi.

Jarek Westermark "10 opowiadań na krzyż" wywiad

Groteska, czarny humor, ironia, absurd to dość mocne środki przekazu. Nie mogłeś załatwić tego prościej? Zamiast posługiwać się mrożącą krew w żyłach metaforą, wystarczyło napisać wprost, co Cię denerwuje. Czemu tak to skomplikowałeś?

Krzyżówki też można by od razu drukować wypełnione, ale kto poświęcałby im wtedy swój czas?

Mam wrażenie, że współcześni pisarze to już nie tylko literaci, ale są też jawnym i bezkompromisowym głosem ludzi, czytelników. Czy właśnie taka powinna być ich rola? W którą stronę zmierza literatura?

Żyjemy, jak mi się zdaje, w czasach tryumfu literatury faktu. A jednak wciąż jest miejsce dla ujmowania wydarzeń i problemów w nowe formy, przedstawiania w krzywym zwierciadle, żeby w ten sposób szukać prawdy albo ją kwestionować. Nie wiem, jaka powinna być rola pisarza, ale wiem, że to właśnie najbardziej bawi mnie w pisaniu.

Co jest najlepsze w byciu pisarzem? A co Cię irytuje?

Najlepsze jest to, że można pisać. Najgorsze, że trochę jednak trzeba. Najbardziej irytuje mnie ból w serdecznym palcu prawej dłoni, kiedy za długo stukam w klawisze. Powinienem coś z tym zrobić, ale ciągle nie ma czasu.

Wiem już, o czym lubisz pisać, ale nie wiem, o czym zazwyczaj czytasz? Jakie książki znajdują się w Twojej domowej biblioteczce?

Jestem na bezludnej wyspie i zebrałem ze sobą tylko "Czarnoksiężnika"! Gdybym mógł, miałbym pod ręką jeszcze Vonneguta, Asimova, Clarke’a i Dicka. Żeby dzięki ich wizjom przyszłości i innych światów oderwać się jakoś od śmierci głodowej na dnie kamienistej otchłani.

Czy, wydając "10 opowiadań na krzyż", odczuwałeś presję? Myślałeś sobie, a co, jeśli ludziom się nie spodoba, nie zrozumieją…? Co w ogóle czułeś?

Miałem przede wszystkim wielką nadzieję, że znajdzie się ktoś, kogo ta książka poruszy. Kto się będzie nad nią śmiał, a potem zacznie wygrażać pięścią i sam pójdzie kopać Goliata po kostkach i będzie nas już wtedy dwóch (czy dwoje).

Czego właściwie oczekujesz po wydaniu zbioru?

Wiecznej chwały, powszechnego uznania, licznych nagród i odznaczeń.

(Śmiech) Moje uznanie już masz. Dziękuję za poświęcony mi czas.

Rozmawiała


Fot.: Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta

Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.

Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!

Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.