Cześć!
Mam na imię Sylwia i witam Cię na stronie Kulturalne Rozmowy! Jeśli jesteś Wydawcą lub Autorem napiszę dla Ciebie autorską i analityczną recenzję książki albo przeprowadzę szczery, pogłębiony wywiad. Mogę też objąć patronatem Twoje literackie dzieło. Porozmawiamy zatem o literaturze. Znajdziesz tutaj, też pasjonujące historie zwyczajnych ludzi oraz wywiady z osobowościami z show-biznesu. Rozgość się!

Zainspiruję Cię do osiągania wyższych celów.
Sprawdź, jak robią to inni!
CZYTAJ WIĘCEJ

WSPÓŁPRACA

  • 1
    DLA WYDAWCÓW
    Przeprowadzę dla Ciebie szczery, wnikliwy wywiad i napiszę oryginalną, popartą analizą recenzję książki.
    SPRAWDŹ TUTAJ
  • 2
    DLA AUTORÓW
    Spojrzę na Twoją książkę okiem analityka i wysłucham Twojej historii.
    SPRAWDŹ TUTAJ
  • 3
    ART. SPONSOROWANY
    Napiszę o Twojej marce oraz o jej wartości, misji i wpływie na świat czy ludzi.
    SPRAWDŹ TUTAJ
  • 4
    MARKA OSOBISTA
    Opowiesz mi o historii Twojej marki, o jej celu oraz wpływie na klientów.
    SPRAWDŹ TUTAJ

[rozmowa o filmie] Dagmara Bąk – matka, aktorka, człowiek


Z Dagmarą Bąk miałyśmy okazję rozmawiać w 2019 roku przy okazji uwielbianego przez wielu widzów serialu pt. "Korona królów", gdzie grała rolę Heleny – szlachcianki z Wielkopolski. Dziś spotykamy się znów, aby porozmawiać o tym, co było i co dzieje się obecnie w życiu prywatnym oraz zawodowym aktorki. Podpytam Dagmarę o jej najważniejszą rolę życia, czyli mamy oraz o debiut zawodowy, ale też o najnowszą produkcję, czyli serial "Cień", który od września możemy obejrzeć w Polsat Box Go. Zapraszam, będzie ciekawie.

Dagmara Bąk serial "Cień" wywiad

Ostatnią naszą rozmowę odbyłyśmy na początku 2019 roku przy okazji innej produkcji, w której brałaś udział. Co się u Ciebie wydarzyło od tego czasu zawodowo i prywatnie?

Dagmara Bąk: Faktycznie minęło sporo czasu. Wydarzyło się tak wiele, że nawet nie wiem, od czego zacząć! Przede wszystkim zostałam matką, a to wywróciło do góry nogami moje życie. Kto by pomyślał, że taki mały człowieczek może tak zawrócić w głowie.

Oprócz tego w tzw. między czasie wydarzyło się sporo produkcji, które wiem, że śledzisz swoim czujnym okiem recenzenta. Ostatni sezon serialu "Wataha" tak przykro aktualny dziś. Premiera internetowego, jak się okazało, serialu "Cień", na którą wraz ze wszystkimi twórcami czekałam ponad 2 lata oraz wielkie logistyczne wyzwanie, czyli przeprowadzka do Wrocławia na czas zdjęć do nowego serialu Troje pod przykrywką, dlatego, kiedy słyszę pytanie "co tam u Ciebie?", to mam ochotę uciekać (śmiech).

Wtedy też nie było okazji zapytać Cię o pewne rzeczy, więc teraz to nadrobię (śmiech). Jakie było Twoje marzenie do zrealizowania na przyszłość, gdy byłaś jeszcze dzieckiem? Czy od zawsze wiedziałaś, że chcesz zostać aktorką? Co spowodowało, że w ogóle zamarzyłaś o tym zawodzie?

Moja przygoda ze sceną sięga wczesnego dzieciństwa, kiedy w przedszkolu zagrałam główną rolę w przedstawieniu "Kot w butach", no i wpadłam (śmiech). Tak na poważnie, to jako dziecko zawsze byłam bardzo pewna siebie. Nie miałam problemu z wystąpieniami publicznymi. Kiedy trzeba było wejść na scenę i coś opowiedzieć, to byłam pierwsza. Dlatego moi rodzice zapisali mnie do zespołu Gawęda prowadzonego przez wspaniałego pedagoga oraz artystę Andrzeja Kieruzalskiego. I tak zaczęła się wielka przygoda ze sceną. A jak raz poczułam tę adrenalinę związaną z przygotowaniem występu, premierą i zapachem opadającego kurzu w teatrze, kiedy kurtyna jest już zamknięta…, postanowiłam, że już nigdy nie chcę inaczej. Moim największym marzenie wtedy było zaszyć się gdzieś daleko, najlepiej w Teatrze Witkacego w Zakopanem i tworzyć, być, oddychać teatrem.

Jaka była Dagmara Bąk, zanim postanowiła zostać aktorką, a jaką osobą jest teraz? Czy aktorstwo zmienia człowieka, a przede wszystkim, czy aktorstwo zmieniło Ciebie jako osobę?

Dagmara zawsze chciała być aktorką i innej nie znam, ale na pewno nie jestem tym samym człowiekiem, którym byłam, kiedy zaczynałam przygodę z aktorstwem na wrocławskiej PWST. Czy to aktorstwo mnie zmieniło? Nie sądzę. Myślę, że to rzeczywistość, która nas zastaje, zmienia, ponieważ musimy się dostosować, buntować, bądź płynąć z jej nurtem. Ja zmieniam się cały czas. Kiedy patrzę na siebie, kim byłam 10 lat temu, kim byłam 20 lat temu, to odnajduję tam wciąż Dagmarę, ale zdecydowanie różnią się one od siebie. Może to tak jak z wymianą komórek co 7 lat. Może wraz z nimi zmieniamy też naszą mentalną skórę.

Dziś jestem aktorką, matką, wegetarianką dążącą do weganizmu, człowiekiem bardzo zaangażowanym w sprawy ekologii oraz w sferę społeczną. Walczę o prawa kobiet, walczę o klimat, walczę z brakiem wiedzy. Chyba sporo walczę (śmiech), ale to dlatego, że nie mogę patrzeć na tę znieczulicę, jaka mnie otacza.

Dagmara Bąk serial "Cień" wywiad
fot. Krystian Szczęsny, TV4

Zaczynając swoją przygodę z aktorstwem, z pewnością miałaś jakieś wyobrażenia o swoim przyszłym zawodzie. Czy coś Cię zaskoczyło lub szczególnie zszokowało?

W moim zawodzie, jak w każdym innym, są pewnie takie bardzo branżowe, wewnętrzne sprawy dedykowane tylko tej dziedzinie, o których, jakbym teraz zaczęła mówić, to czytelnicy by zasnęli. To, co mnie zaskoczyło najbardziej, to ja sama. Kiedy szłam na studia aktorskie, byłam zainteresowana wyłącznie teatrem. Nie interesowało mnie granie w filmach, serialach, a propozycja reklamy to była największa potwarz, jaka mogła mnie spotkać. No cóż, idealistka ze mnie. Szybko jednak okazało się, że zarówno moi profesorowie, koledzy, jak i wielkie nazwiska takie, jak Gajos czy Stenka, również grają w różnych produkcjach, też reklamowych więc przeprosiłam się z castingami i zaczęłam odkrywać, jak wiele oblicz może mieć mój zawód. I tak po kolei: teatr zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci (nawet tych 8-miesięcznych), serial, film, reklamy, czyli szeroko rozumiana praca przed kamerą, ale też warsztaty, dubbing, lektorka, prowadzenie imprez, motion capture, nauka w szkole, prowadzenie zajęć, nawet udzielanie ślubu, bo i to zdarzyło mi się robić (śmiech).

Jesteś matką, kobietą i aktorką. Która z ról jest dla Ciebie priorytetem? A może wszystkie na raz i tylko tak czujesz się spełniona?

Połączenie tych wszystkich ról jest piekielnie trudne. Myślę, że nie tylko dla mnie, ale większości kobiet. To naprawdę wielkie psychiczne i logistyczne wyzwanie dla matki malutkiego dziecka iść do pracy! Kiedy jestem ze swoim dzieckiem, potrafię na całe godziny, a czasem i dni wyłączyć się ze świata. Zapominam o telefonie, social mediach, bawię się i podążam za moim dzieckiem. Jednak bez aktorstwa czuję pustkę w sercu. Kiedy idę na plan, jestem jak ryba w wodzie. Uwielbiam tę atmosferę, kiedy musisz wstać o świcie, jechać gdzieś bardzo daleko, zaczynać dzień w makeupebusie, wchodzić na plan, kiedy rozstawia się cała ta machina. Kocham to. Nie umiałabym zrezygnować i poświęcić się tylko jednej z tych dróg. Nie czuję też, że jest taka potrzeba. Oczywiście dziecko wiele zmienia, przede wszystkim logistyka z małym człowiekiem jest dużo trudniejsza, ale jeśli ma się w tej przygodnie takiego partnera, jak ja mam, to wszystko jest możliwe.

Pamiętasz czas, kiedy otrzymałaś swoją pierwszą rolę? Co to była za produkcja? Jakie emocje wtedy odczuwałaś?

Moją pierwszą wspaniałą rolą, jaką wygrałam w trudnym międzynarodowym castingu, była główna postać filmu Marco van Geffena "Among Us". To było jak sen. Casting, rozmowy z holenderskim reżyserem, potem informacja "masz to, są Tobą zachwyceni". Próby, wyjazdy do Holandii. Zdjęcia za granicą. Wielkie kontrakty, mieszkanie w Amsterdamie, nawet miałam tam rower zagwarantowany przez produkcje, żeby móc poruszać się po tym rowerowym mieście, potem chwila niecierpliwego oczekiwania i wielka premiera na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym LOCARNO. Film dostał się do głównego konkursu. Czerwony dywan, wywiady, zdjęcia i to straszne wrażenie, że teraz będzie już tylko gorzej. Opanował mnie wielki strach, że jak się tak zaczyna, to można już nigdy tego nie powtórzyć. Powtórzyło się nie raz i nie dwa, na szczęście. Jednak pozostał we mnie mały żal, że ten wielki dla mnie film nie odbił się w Polsce nawet najmniejszym echem. No cóż. Taki los.

Twój zawód pozwala Ci wcielać się w różne role i pracować w różnych miejscach – przed kamerą oraz w kinie. Grasz dla dzieci i dla dorosłych. Który z tych elementów życia aktorskiego jest Ci bliższy i dlaczego?

Tak jak wspomniałam wcześniej, moja droga zawodowa przeplata najróżniejsze przygody łączące w sobie aktorstwo. To pozwala mi zachować świeżość. Nie zamykam się tylko na jedno. Nie siedzę od 15 lat w jednym teatrze na etacie, tylko spotykam się co chwila z nowymi ludźmi, w nowych miejscach. Moje podejście do tego zawodu jest weryfikowane. Sama mogę wystawiać się na różne próby. To pozwala zachować dystans i równowagę.

Wiem, że teraz polecę rutyną, ale chcę poznać Twoje zdanie. Dla dzieci gra się łatwiej czy trudniej? Na co zwracasz uwagę, kreując jakąś postać w teatrze dla tych najmłodszych widzów?

Wszystkich to zawsze bardzo nurtuje. Dzieci są bardzo wdzięcznym widzem, jeśli jesteś wobec nisz szczera. Dzieci natychmiast wyłapią, czy ten, kto przed nimi występuje, jest zaangażowany, czy też wolałby być gdzie indziej. Ja gram w teatrze dla dzieci od 8 miesiąca życia. Jest to niezwykle specyficzny rodzaj teatru, gdzie jestem bardzo blisko zarówno dzieci, jak i rodziców. Mogę ich dotknąć, mogę popatrzeć im prosto w małe oczka. Jestem takim jakby przewodnikiem po świecie teatru. To ode mnie zależy, czy dzieci pokochają ten rodzaj rozrywki i będą chętnie wracały do teatru w przyszłości, czy też zrażą się i nigdy więcej końmi nawet nie zaciągniesz. Przede mną wielka odpowiedzialność, ale uwielbiam to. Teatr Małego Widza w Warszawie – właśnie tam dokonuję tych czarów – to miejsce, gdzie nie tylko dzieci, ale i rodzice czują się wspaniale. Nasze spektakle nie mają słów, nie mają skomplikowanej treści. To bardziej zabawa rekwizytem, barwą, dźwiękiem. To wspaniałe miejsce z muzyką na żywo, pełne sensorycznych doznań. Tam się odpoczywa.

Czy masz jakieś swoje rytuały przed rozpoczęciem zdjęć czy spektaklu, które zawsze działają?

Tak, ale nie mogę o nich opowiadać, ponieważ to elementy magii, a o niej się głośno nie mówi, żeby jej nie spłoszyć. Traktuję to bardzo serio.

Może to zabrzmi trochę jak pytanie wieńczące Twoją karierę, gdyż w zasadzie jesteś jeszcze na jej początku, ale zaryzykuję. Czy zastanawiałaś się kiedykolwiek, zaczynając swoją przygodę z tym zawodem, jak chcesz zostać zapamiętana w oczach widzów jako aktorka?

Oczywiście, przecież każdy aktor o tym myśli, śmiech, śmiech, śmiech! A tak na serio to zupełnie nie przyszło mi to do głowy. Jedyne, o czym myślę w kontekście mojej starości to to, że moja córka, kiedy będzie koło pięćdziesiątki i zobaczy jakiś film, serial lub zdjęcie ze mną młodziutką to, co powie (śmiech). O tym myślę często, grając.

Spotykamy się dziś, aby porozmawiać o serialu, który bardzo długo czekał na swoją premierę, ale w końcu się doczekał. Chodzi o produkcję "Cień" (widzowie mogą ją w całości oglądać na razie na Polsat Box Go) gdzie wcielasz się w rolę podkomisarz Edyty Wójcik. Co możesz powiedzieć o tej postaci, nie zdradzając oczywiście zbyt wiele z fabuły? Jaką jest osobą?

O widzisz, przy okazji premiery "Cienia" czuję się właśnie trochę jak moja przyszła podstarzała córka, która patrzy na młodziutką mamę i nie wierzy własnym oczom (śmiech). Tak długo czekałam na ten serial, że już bałam się, że się nie doczekam.

Na szczęście gwiazdy tak się poukładały, że „Cień” doczekał się premiery, a ja mogę nareszcie mówić o swojej bohaterce. Kiedy myślałam o tej postaci i budowałam ją krok po kroku, to myślałam przede wszystkim o tym, jak bardzo jest samotna. Straciła brata, o jej pozostałej rodzinie nic nie wiemy, ale zakładam, że rodzice nie żyją. Ma tylko pracę i oddaje jej się w stu procentach.

O czym jest ten serial dla Ciebie jako aktorki?

Dla mnie "Cień" to w ogóle opowieść o samotności. O tym, że żyjemy jak wolne elektrony i tylko zderzamy się z innymi ludźmi, czasem z dobrymi, a czasem niestety z takimi, od których chcielibyśmy trzymać się jak najdalej, ale jest już za późno, żeby zmienić kurs z kolizyjnego.

Dagmara Bąk serial "Cień" wywiad
Fot. Marta Ankiersztejn

Opowiedz nieco więcej o samym etapie produkcji? Ile trwały zdjęcia i w jakiej kolejności kręcono poszczególne historie?

Z historiami trzymaliśmy się w miarę chronologicznie, ponieważ tak spływały do nas scenariusze. Bardzo lubię ten moment niepewności, kiedy jesteśmy już w trakcie zdjęć i czekamy na dalszy rozwój historii. Czas kręcenia "Cienia" zbiegł się u mnie z inną produkcją mianowicie z "Watahą" vol. 3, a przez chwilę też nałożyła się na nie trzecia produkcja, ponieważ kończyłam jeszcze zdjęcia do "Korony królów". To było istne szaleństwo. Ostatecznie musiałam zrezygnować z tego ostatniego, gdyż kręcenie trzech seriali, gdzie grałam tak duże role i do tego jedną w Bieszczadach, a jedną w średniowieczu było logistycznie niemożliwe nawet jak na mnie. Jednak opłaciło się i tego czasu nie zamieniłabym na żaden inny. Uwielbiam takie wariactwo.

Jak zabrałaś się do budowania postaci Edyty? Czy ktoś Cię w tym wspierał, przygotowywał do roli policjantki?

Jeśli chodzi o przygotowanie do roli policjantki, to nie miałam trudnego zadania, ponieważ właściwie całe przeszkolenie z pracy z bronią, chodzenia w mundurze i takiej dyscypliny mundurowej przeszłam przy okazji przygotowań do serialu "Wataha". Mieliśmy tam bardzo dokładne zajęcia z grupą specjalną. Poznawaliśmy techniki walki, obezwładniania, zatrzymania, tropienia, pracy z bronią. Jednym słowem byłam gotowa zostać policjantką.

Co sobie pomyślałaś zaraz po przeczytaniu scenariusza?

Pamiętam nawet ten dzień. Mieliśmy wtedy spotkanie w wytwórni na ul. Chełmskiej z reżyserem, producentką i Krzyśkiem Kwiatkowskim. Po spotkaniu zrobiłam zdjęcie scenariuszy i napisałam "no to zaczynamy". To jest takie uczucie, jakbyś się zakochała. Ten poziom ekscytacji i radości jest tak duży, że ja nie jestem w stanie myśleć jeszcze o postaci czy przebiegu roli, tylko w głowie mam takiego małego dzieciaka, który skacze pod sufit i się drze ze szczęścia. Oczywiście staram się na zewnątrz wyglądać jakby nigdy nic, ale w środku mam wojnę na poduszki, milion balonów i petardy (śmiech).

Czy przyjmując rolę w tej produkcji, byłaś przygotowana na tak dużą dawkę emocji?

Zawsze jestem. Nie wiem, czy to dotyczy wszystkich aktorów, ale jeśli chodzi o mnie, to im więcej emocji, tym lepiej, im więcej akcji, tym lepiej. Może jestem ciut szalona, ale pamiętam, że kiedy podróżowałam pomiędzy trzema różnymi światami trzech różnych seriali i nie miałam nawet sekundy wolnego czasu, to pamiętam, że pomyślałam sobie „To chyba właśnie jest szczęście” (śmiech).

Serial idealnie odwzorowuje pracę policji: procedury, hierarchię zawodową, strategię przesłuchań świadków czy podejrzanych. Czy odwiedziłaś komisariat jako aktorka poszukująca informacji o sposobie wykonywania obowiązków?

Nie, niestety nie byłam w stanie zrobić tak wnikliwego reserchu. Musiały mi wystarczyć filmy, seriale i własna wyobraźnia. Jednak o pracy policji w Polsce powstało tak dużo wspaniałych filmów, że miałam z czego wybierać.

Która z historii najbardziej utkwiła Ci w pamięci? Która była najtrudniejsza do zagrania?

Zdecydowanie patostreamer był dla mnie najtrudniejszym epizodem. To moment, kiedy Edyta jest coraz bardziej zagubiona i paradoksalnie jest coraz bliżej rozwiązania całej zagadki. Ma mentlik w głowie i dostaje tak trudną sprawę. Puszczają jej nerwy. Edyta nadużywa władzy, robi coś, na co w normalnej sytuacji nigdy by sobie nie pozwoliła.

To Edyta. A jeśli chodzi o Dagmarę, to dodajmy do tych wszystkich emocji, jakie muszą się we mnie zmieścić jeszcze spotkanie ze wspaniałym aktorem, jakim jest Piotrek Trojan, który tak przekonująco i tak szokująco odegrał tę rolę, że aż mi się ręce trzęsły po zagranych razem scenach. To bardzo silne wspomnienie.

Fabuła rozgrywa się w policyjnym środowisku zdominowanym przez mężczyzn i Edyta jest jedyną kobietą w "firmie". Musi więc walczyć o pozycję i posłuch. Jak to jest być kobietą w policji w oczach Edyty?

Chyba o tym nie myśli. Jest fajterką. Zawsze była bardzo pewna siebie. Wywodzi się z policyjnej rodziny. Jedyną osobą/mężczyzną, z którym mogłaby rywalizować, był jej brat, ale, przynajmniej wg. Niej on nie żyje, więc zamiast rywalizacji, została jej pustka i smutek. Bardziej buntuje się przeciwko skostniałej instytucji jako takiej, ale to chyba zawsze jest domena młodych (śmiech).

Po piętach wciąż depcze Edycie przeszłość, która nie pozwala jej zapomnieć o stracie. Jak śmierć brata wpłynęła na jej dalsze losy?

Ten wątek nie jest bardzo rozwinięty w serialu, ale oczywiście, przystępując do budowania postaci, my, aktorzy, wymyślały sobie cały background, więc, z tego, co ja wiem o Edycie, jej brat zawsze był dla niej najważniejszą osobą na świecie. Myślę, że to przez niego jest w Policji. Jego śmierć zabrała i ją w pewnym sensie. Rozsypała się na milion kawałeczków i nie jest w stanie ich wszystkich poskładać do kupy. Jednak znalazła sposób na życie. To praca, której oddała się w 100%.

Kim jest tytułowy "Cień" dla Edyty?

Bez reszty oddaje się Jego sprawie. To jej sposób, żeby nie myśleć o bracie, o przeszłości i jakoś normalnie funkcjonować. Problem pojawia się, kiedy Cień i jej brat zlewają jej się w jedną postać. Myślę, że podświadomie Edyta utożsamia dobrego gościa, za jakiego de facto uważa Cienia ze swoim bratem.

Mam to szczęście, że szybko obejrzałam cały sezon i faktycznie niektóre sytuacje mogą wbić człowieka w fotel. Jest tam dosłownie wszystko: handel kobietami, czyściciele kamienic, walka z patostreamingiem i dopalaczami, korupcja w policji oraz polityce. Skąd scenarzyści wzięli pomysły na te wszystkie historie? Nie wierzę, aby były one jedynie wytworem ludzkiej wyobraźni…

Myślę, że życie dostarcza niestety większość tematów, o jakie oparli się scenarzyści. Jednak faktycznie dzięki tej różnorodności nasz serial może być bardzo aktualny. No cóż, niestety świat, w którym żyjemy, jest pełen patologii.

Przez cały serial przejawia się motyw zemsty lub mówiąc łagodniej kary. Czy faktycznie jest ona według Ciebie jedyny możliwym sposobem na wolność?

Wręcz przeciwnie. Myślę, że zemsta, pragnienie, żeby ktoś zapłacił za wyrządzone krzywdy, to więzienie i to jeszcze gorsze niż to, na jakie zasługują ludzie, którzy wyrządzają nam zło. Mówi się, że "nie zaznam spokoju, dopóki on/ona nie zapłaci za to, co zrobił", ale po wszystkim okazuje się, że żal, strach i poczucie pustki zostają. Nie mówię tu absolutnie, że powinniśmy zamknąć policję, sądy i żyć w anarchii, ale faktycznie spokój można osiągnąć chyba tylko ciężką pracą nad samym sobą.

Serial zakończył się dość niejednoznacznie. Czy w związku z tym jest nadzieja na 2. sezon?

To niestety nie do mnie pytanie. Sama chętnie dowiedziałabym się, czy Edyta przeżyła tę strzelaninę (śmiech).

Co jeszcze czeka Twoich fanów w najbliższym czasie?

W najbliższym czasie można mnie spotkać w cotygodniowym serialu "Troje Pod Przykrywką" emitowanego w każdy piątek o godz. 21:00 na TV4, gdzie jako agentka bezpieczeństwa dbam o spokój na polskich ulicach, choć z dużym przymrużeniem oka. Zapraszam serdecznie, jest sporo śmiechu.

Z pewnością wielu fanów już obejrzało, gdyż emisja trwa. Dziękuję bardzo za poświęcony mi czas i życzę kolejnych wyzwań aktorskich.

Rozmawiała


Fot. 1.: Marta Ankiersztejn

Zapraszam także do przeczytania innego wywiadu z Aktorką. (kliknij w zdjęcie, fot. K. Szczęsny)

Dagmara Bąk serial "Korona królów" wywiad
 
Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.

Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!

Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.

Komentarze

Prześlij komentarz