[rozmowa o książce] Anna Klejzerowicz: Wszystko ma początek w życiu. Innej formy bytu jeszcze nie poznaliśmy


Pisarka, publicystka, fotograf, redaktor. Autorka licznych artykułów z zakresu historii sztuki oraz zdjęć teatralnych i artystycznych; wieloletni współpracownik Teatru Atelier w Sopocie oraz pisarka, która właśnie wydała kolejną powieść pt. "Stara papiernia" o zbrodni, karze, historii i rodzinie. Zapraszam na wywiad.

Anna Klejzerowicz "Stara papiernia" wywiad

Kim jest Anna Klejzerowicz jako autorka i kobieta?

 Anna Klejzerowicz: Nie rozdzielam tego. Jako autorka jestem sobą, a jako kobieta? Przede wszystkim czuję się człowiekiem – mimo dojrzałego wieku – wciąż poszukującym człowiekiem. Nie potrafię oceniać siebie. Pracuję, czytam, fotografuję, kocham przyrodę, zwierzęta, sztukę. Żyję po swojemu i jak najlepiej potrafię. W lesie. Lubię spokój, dlatego jakiś czas temu wyprowadziłam się z miasta. Tutaj skala jest inna, bliższa natury.

Pisanie to dla mnie…

Życie. Praca, ale taka, która jest też zamiłowaniem. Nie lubię słowa "pasja", bo mi trąci egzaltacją, lecz coś w tym jest.

Pisanie zabrało mi…

Niczego mi nie zabrało. Może czas wolny, ale sama o tym zdecydowałam.

Pisanie dało mi…

Nie wiem. Chleb. Możliwość życia w wielu osobach, zachętę do poznawania nowych rzeczy, do ciągłego rozwoju. Nowe znajomości, często z kapitalnymi ludźmi, innymi autorami, ludźmi kultury, wspaniałe relacje z czytelnikami. Intelektualne przygody. Stale poszerza horyzonty.

W Pani biogramie znalazłam informację, że jest Pani absolwentką resocjalizacji. Jak ten fakt wpływa na powstawanie historii kryminalnych takich jak "Stara papiernia"?

Raczej byłam, bo już od dawna w tym zawodzie nie pracuję. Zainteresowania tą sferą życia przeniosłam do literatury. Zapewne wpływa, choć nie potrafię powiedzieć, w jakim zakresie. Z pewnością pomaga mi orientacja w środowisku, bo w resocjalizacji zleciało mi kilkanaście lat życia, podczas których miałam kontakt z obiema stronami barykady, znam ten język, sposób myślenia, klimaty, realia.

Skąd pomysł na tę historię?

Z głowy, z życia, z otoczenia. Patrzę, słucham, interesuję się historią i teraźniejszością. Łączę je. W tym konkretnym przypadku zainteresowała mnie przeszłość budynku starej papierni w pobliżu mojej miejscowości. Zwykle od takich rzeczy się zaczyna: miejsce, przedmiot, ludzie, historia. Reszta to wyobraźnia.

Dlaczego obecnie ludzie, czytelnicy tak chętnie sięgają po kryminały?

Chyba zawsze chętnie sięgali, tylko kiedyś się tego wstydzili, bo taka była fama. Teraz zmieniły się kryminały, przestały być rodzajem łamigłówki dla rozrywki, stały się poważną literaturą poruszającą wiele ważnych społecznie spraw. Znalazły swoje miejsce, uprzedzenia zniknęły – wszystko wymaga czasu. Co nie znaczy, że klasyczne kryminały były gorsze, po prostu inne, miały inny charakter: bardziej był to rodzaj sportu dla umysłu. Obecnie wątek kryminalny jest często tylko przykrywką dla szerszych treści, pretekstem, zabiegiem formalnym, łączącym ważny przekaz z atrakcyjną fabułą.

Czym są zbrodnie w "Starej papierni"? Co musi się stać, aby popełnić zbrodnie?

Nie wiem, czy dobrze rozumiem. Zbrodnie są przecież popełniane codziennie, wystarczy poczytać pierwsze lepsze wiadomości. To nic nadzwyczajnego, niestety, to tylko część naszej rzeczywistości. Tak było, jest i będzie, taka jest ludzkość. Czasem musi stać się coś wielkiego, czasem wystarczy drobiazg. Zależy od człowieka, środowiska, okoliczności. Jeden zabije pod wpływem wielkich emocji czy dla idei, drugi dla pieniędzy, czasem nawet dla paru groszy na wódkę, jeszcze inny dla zabawy lub zaspokojenia zachcianki. Co się musi stać? Społeczeństwo.

Prowadzone przez główną bohaterkę dziennikarskie śledztwo pełne jest szczegółów i zawiłości. Czy ktoś pomagał Pani je konstruować, przelać na papier?

Tak – moje koty. One mi zawsze pomagają. Jestem pewna, że kiedy się we mnie tak intensywnie wpatrują – mrucząc przy tym znacząco – to w jakiś magiczny sposób wlewają mi do głowy gotowe pomysły, a nawet intrygi (śmiech).

Kim jest Felicjana Stefańska?

Jest dziennikarką, reporterką śledczą, rzeczniczką prasową urzędu gminy w niewielkiej miejscowości. Kobietą w średnim wieku, w duchu zawsze młodą, inteligentną, niespokojną i niepokorną. Zawsze skorą do buntu przeciwko narzucanym schematom. W życiu osobistym osobą raczej pechową. Feministką chyba nawet, choć ona sama o tym nie wie.

Czy opowiedziana przez Panią historia ma swój początek w życiu rzeczywistym? Czy jest to jedynie fikcja literacka?

To jest jedynie fikcja literacka, lecz każda fikcja literacka ma swój początek w życiu. Wszystko ma początek w życiu. Innej formy bytu jeszcze nie poznaliśmy.

Co to znaczy przynależeć do jakiegoś miejsca, społeczności? Jak to wpływa na człowieka?

Myślę, że określa człowieka. Inni jesteśmy żyjąc w wielkim mieście, wciąż na wysokich obrotach, a inni mieszkając na wsi, obcując na co dzień z przyrodą. Zmieniamy się, nabieramy pokory. Z kolei żyjąc w określonej społeczności, identyfikujemy się z nią, przejmujemy jej cechy. Inaczej zostaniemy odrzuceni i wylądujemy gdzieś na marginesie życia. I będziemy nieszczęśliwi, ponieważ człowiek jest istotą społeczną, potrzebuje tej identyfikacji z jakąś grupą.

Czym jest przeszłość dla kolejnych pokoleń?

Historią. Zbiorową pamięcią, zbiorową świadomością.

Co to jest zło? Skąd się ono bierze w człowieku?

To pytanie nie do mnie, raczej do naukowców, filozofów, kapłanów. Zło jest przeciwieństwem dobra, ciemną stroną natury ludzkiej, ale zależy, w jakiej kulturze żyjemy, te pojęcia niekoniecznie są uniwersalne. W islamie na przykład dobrem jest "święta wojna". Dla nas to kwintesencja zła. I bądź tu, człowieku, mądry…

Ile człowiek jest gotowy poświęcić dla władzy, pieniędzy i własnego szczęścia? Co Pani byłaby gotowa poświęcić, aby żyło się lepiej?

To przecież zależy od człowieka. Nie da się w ten sposób uogólniać. I nikt tego nie wie, dopóki nie stanie przed jakimś wyborem. Jeśli chodzi mnie, poświęciłam na przykład dawne nawyki, by całkowicie zmienić swoje otoczenie. Nie żałuję.

Dlaczego użyła Pani w "Starej papierni" cytatów? Jaki one mają wpływ na Panią czy na powieść?

Użyłam cytatów z prostej przyczyny: one odwołują się do tego, co chciałam przekazać w swojej powieści. Są więc raczej wskazówką dla czytelnika, niż wpływem na moją osobę czy książkę. Od dziecka czytam. Literatura jest dla mnie ważna, więc literackie aluzje są dla mnie naturalnym punktem odniesienia.

Dość ciekawie zarysowała Pani wątek zmarłych postaci czyniąc ich osobnymi bohaterami mającymi swoją historię. Jak udało się uzyskać taki efekt? Co było najtrudniejsze?

Miło, że dość ciekawie, ponieważ od nich zaczyna się ta historia. Nie rodzimy się w próżni, za nami stoi przeszłość. Zdarzenia, które coś wywołały, jakąś mniejszą czy większą lawinę. Ludzie, którzy żyli przed nami. Płyniemy z tą samą lawiną czasu. Pojęcia nie mam, jak się to udało i co było najtrudniejsze. Szczerze mówiąc, nie zastanawiam się nad takimi rzeczami, po prostu piszę. Chyba warto lubić historię – tę ogólną, dziejową – interesować się nią choć trochę, żeby przekonująco tworzyć mniejsze, jednostkowe historie w historii.

Tutaj rodzina ma niewątpliwie działanie destrukcyjne na poszczególnych członków. Jakby Pani opisała właściwy model rodziny, czym ona dla Pani jest?

Tak, w tej rodzinie panuje zgnilizna moralna, jaką zwykle powoduje materializm i nadmierny konsumpcjonizm, brak empatii. Rodzina powinna być oparciem, wsparciem i tym środowiskiem, w którym czujemy się bezpieczni i uczymy sztuki życia. Nie ma czegoś takiego jak „właściwy model rodziny”. Wszystko zależy od ludzi. Państwo powinno wspierać każdą dobrze funkcjonującą rodzinę i kontrolować niewłaściwe zjawiska w tych funkcjonujących gorzej, nie narzucając im odgórnie „wartości”, będących wartościami ideologicznymi tylko dla niektórych grup społecznych czy wyznaniowych. Wartością nadrzędną jest szacunek i tolerancja dla wszystkich, o ile nie krzywdzą innych.

Co ciekawe, całą akcję osadza Pani w sytuacji pandemii oraz wojny na Ukrainie. Jak te dwa wydarzenia wpływają na powieść? Co oznaczają dla Pani?

Nie ma w tym niczego szczególnie ciekawego, moja powieść rozgrywa się w czasie rzeczywistym. Wymienione wydarzenia wpływają na nas. Trudno je przecież zignorować. Żyjemy tu i teraz. W książce próbuję się do nich odnieść z mojego punktu widzenia, zachować te nastroje, w końcu od tego również jest literatura – jako jedno ze źródeł pamięci dla naszych potomnych.

Jakie ma Pani plany na kolejne historie?

Mam podpisaną umowę na dwie kolejne Felicje i na tym chciałbym ten cykl zakończyć. Myślę już o czymś zupełnie nowym, osobnym, to nawet kilka pomysłów, ale jeszcze nie będę ich zdradzać. Czas pokaże.

W takim razie czekamy na dalsze historie nie tylko te o Felicji. Dziękuję za poświęcony mi czas.

Rozmawiała 



Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.

Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!

Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.

Komentarze


Wyróżnione recenzje