[rozmowa o książce] Iwona Gajda: Wiara, nadzieja i miłość to dla mnie filary człowieczeństwa
W świecie, w którym rzeczywistość coraz częściej przypomina zniekształcone odbicie w lustrze, literatura pozostaje jedną z ostatnich przestrzeni prawdziwego poznania siebie i świata. Iwona Gajda w książce "Hologramowy Świat II. Ego" nie tylko analizuje mechanizmy iluzji i tożsamości, ale tworzy przejmującą, wielowarstwową opowieść o ludzkiej naturze. W rozmowie opowiada o nadawaniu Ego osobowości, znaczeniu Singapuru jako metafory świadomości, inspiracjach psychologią Freuda i Junga, a także o osobistej podróży, jaką stało się dla niej pisanie tej książki. To rozmowa dla tych, którzy szukają w literaturze nie eskapistycznej ucieczki, lecz głębokiej refleksji nad sobą i współczesnym światem.
W "Hologramowym świecie II. Ego" nadaje Pani Ego osobowość i sprawczość. Czy podczas pracy nad książką myślała Pani o nim bardziej jako o bohaterze literackim, czy może jako o niezależnym bycie psychologicznym, który ma swoje własne prawa?
Iwona Gajda: Podczas pisania postrzegałam Ego jako realną, żywą siłę wewnętrzną, która nieustannie walczy o przetrwanie, tworzy iluzję spójności i zmaga się z własnymi ograniczeniami. Chciałam, aby czytelnik mógł zobaczyć w tym Ego siebie — tak jak ja zobaczyłam w nim siebie — z całą kruchością, siłą i paradoksami ludzkiej natury.
Dlatego jest autonomicznym bytem psychologicznym, posiadającym własne prawa, mechanizmy obronne i dynamikę przemian – ale jest też bohaterem literackim, bo w tej opowieści gra swoją własną rolę.
Singapur w Pani książce staje się nie tylko tłem, ale niemal metaforycznym systemem świadomości. Dlaczego właśnie to państwo wydało się Pani najtrafniejszym miejscem dla rozważań o iluzji, tożsamości i władzy?
To prawda, Singapur nie jest w książce tylko miejscem, ale metaforą ewolucji Ego i iluzji tożsamości. Uważam, że doskonale się do tego nadaje: w krótkim czasie powstał niczym feniks z popiołów, stając się jednym z najnowocześniejszych państw świata.
Od lat zanurzona jestem w świecie technologii — nasze drogi splotły się naturalnie, dlatego Singapur jest mi bliski.
Zainspirowała mnie także postać Lee Kuan Yewa, który zbudował potęgę wyspy niemal z niczego. A poza tym... leciałam do Australii z przesiadką w Singapurze — a Ego, jak to Ego, chętnie ten fakt podkreśliło. Nie mogło go przecież przemilczeć!
Odwołuje się Pani do teorii Freuda, Junga i von Franz. Które z ich koncepcji uznała Pani za najbardziej przydatne przy konstruowaniu postaci Ego – a które musiała Pani świadomie odrzucić lub zmodyfikować?
W tworzeniu postaci Ego najbliższe były mi koncepcje Freuda, Junga i von Franz – zwłaszcza ich ujęcie mechanizmów obronnych, cienia i iluzji jaźni.
Jednak nie przyjęłam ich teorii bezkrytycznie. Na przykład jungowska koncepcja archetypów, choć głęboka, wydała mi się zbyt zamknięta na indywidualność i zmienność jednostki w dzisiejszym świecie. Archetypy porządkują doświadczenie według stałych wzorców, a ja chciałam pokazać Ego jako coś bardziej żywego, płynnego — zmieniającego się pod wpływem epoki, środowiska i własnej wewnętrznej drogi.
Dlatego moje Ego nie jest odwzorowaniem żadnego systemu – to moja własna interpretacja, próbująca uchwycić dynamiczną, nieuchwytną naturę współczesnego "ja".
W książce pojawia się wątek manipulacji i zdrady zaufania, szczególnie w relacji Ego z Profesorem Johnsonem. Czy zamierzenie było pokazanie, że autorytety – nawet te intelektualne – są nieuchronnie skażone iluzją?
Dla mnie Profesor Johnson nikogo nie zdradza. To pasażerowie — i czytelnicy — projektują na niego własne wyobrażenia. Gdy okazuje się, że jest inny niż oczekiwali, czują się zawiedzeni.
W rozdziale 17, "Prawda Ego", pokazuję, jak bardzo nasze własne iluzje potrafią zafałszować obraz drugiego człowieka.

Samolot jako symboliczne miejsce zawieszenia między "już" a "jeszcze nie" pojawia się w książce kilkukrotnie. Czy mogłaby Pani opowiedzieć więcej o jego roli jako przestrzeni przejściowej w świadomości bohatera?
Samolot symbolizuje dla mnie życie. Leci do celu — tak jak my zmierzamy ku swojemu przeznaczeniu.
Wokół rozciąga się niebo: dzień i noc, burze i spokojne przestworza, wewnątrz zaś pasażerowie rozmawiają, jedzą, śpią.
Tak jak w naszym życiu pojawiają się wzloty, upadki, przeszkody i przejściowe kryzysy. Niezależnie od wszystkiego — od lęków, strat, chwilowej rozpaczy — lot trwa.
Płyniemy przez czas i doświadczenia, często nieświadomi, że – mimo wszystko — lecimy dalej.
Dla bohatera samolot jest nie tylko przestrzenią podróży, ale także przestrzenią przemiany — zawieszeniem między tym, kim był, a tym, kim ma się stać.
Czy w procesie pisania pojawił się moment, w którym sama zaczęła się Pani zastanawiać nad granicami własnego Ego – i na ile ta książka stała się dla Pani również osobistą podróżą?
Praktycznie od początku pisania "Hologramowego Świata" przekroczyłam granice własnego Ego.
Nie sądziłam, że zdołam objąć umysłem tyle teorii naukowych, filozoficznych i tyle historii narodów, że sięgnę tak głęboko.
Czuję, że przez cały cykl prowadzi mnie wyższa siła, intuicja...
Przy „Ego” bywało jednak trudno. Kilka razy chciałam przerwać ten projekt — miałam wątpliwości, czy przyjęta forma nie zakłóci spójności całej serii.
Ale właśnie dzięki tej lekko "ułomnej", rytmicznej narracji mogłam oddać prawdziwą naturę Ego: mądrą i naiwną, zuchwałą i kruchą zarazem. Tak jak bohater w samolocie, tak i ja uczyłam się ufać drodze.
W warstwie językowej unika Pani obfitości na rzecz precyzyjnego wyrażania myśli. Czy uważa Pani, że oszczędność w formie jest konieczna, by lepiej oddać chaos i wielowarstwowość współczesnego świata?
Uważam, że piękno i wielkość leżą w prostocie. Nie trzeba koloryzować prawdy ani ubierać jej w trudne słowa czy akademickie formuły — bo one tylko zaciemniają obraz. Prawdę trzeba wyrażać otwarcie, docierać do sedna, do samej głębi — wtedy będzie żyła i oświetlała nam drogę.
Czy koncepcja "świata jako hologramu" – świata pozorów, wielokrotnych odbić, złudzeń – to według Pani diagnoza naszych czasów, czy raczej ostrzeżenie przed kierunkiem, w którym zmierzamy?
Wiara, nadzieja i miłość to dla mnie filary człowieczeństwa. Hologram natomiast jest odzwierciedleniem świata zniekształconego przez informacje, media i technologie — i ludzi zamkniętych w iluzji.
Dla mnie to zarówno diagnoza naszych czasów, jak i ostrzeżenie przed kierunkiem, w którym zmierzamy.
Elizabeth, jako „ludzka połowa”, symbolizuje utraconą jedność. Czy widzi Pani dziś w kulturze lub literaturze jakiekolwiek przestrzenie, w których człowiekowi udaje się choć na chwilę odzyskać tę spójność?
Aby uzyskać jedność, spójność, pełnię – trzeba sięgnąć do własnego wnętrza, do człowieczeństwa. Zapukać do drzwi "ja" i zapytać: kim jestem? Co jest dla mnie naprawdę ważne? Jeśli nie usłyszymy odpowiedzi – czekać. Stać pod drzwiami, pukać i pytać – aż do skutku.
A sztuka i literatura? Są przestrzeniami, które pomagają nam w tej transformacji, dotykając wewnętrznej warstwy nas – tej nieuświadomionej.
Każdego porusza coś innego — inny przekaz, inna forma — ale zawsze jest to przestrzeń do głębszego poznania siebie.
Pani książka nie daje łatwych odpowiedzi i stawia przed czytelnikiem intelektualne wyzwanie. Czy wierzy Pani, że literatura powinna dziś raczej konfrontować i zmuszać do refleksji – niż dostarczać eskapistycznej rozrywki?
Myślę, że dziś potrzebujemy książek, które otwierają serce, porządkują myśli i pomagają odnaleźć własne miejsce w świecie. Dlatego wierzę, że prawdziwa literatura nie ucieka od trudnych pytań — ale pomaga znaleźć na nie odpowiedzi.
Dziękuję za poświęcony mi czas.
Rozmawiała

Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.
Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!
Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.
Komentarze
Prześlij komentarz