[recenzja książki] Mateusz Winiecki: Europa umiera
Książka Mateusza Winieckiego pt. "Europa umiera" to nie tylko zbiór refleksji na temat kondycji współczesnego kontynentu, ale przede wszystkim manifest – pełen gniewu, bólu i niezgody na milczenie wobec procesów, które autor odczytuje jako oznaki kulturowej i cywilizacyjnej śmierci Europy. Już we wstępie autor zaznacza, że jego tekst nie jest ani sentymentalnym westchnieniem za przeszłością, ani przypadkowym katalogiem żalów. To spójna diagnoza obejmująca kulturę, politykę, demografię i duchowość, a więc te sfery, które przez wieki decydowały o sile Starego Kontynentu.
Struktura książki została zaplanowana w sposób uporządkowany i konsekwentny. Winiecki prowadzi czytelnika przez jedenaście rozdziałów, z których każdy stanowi odrębną, choć powiązaną ze sobą część całości. Od "Wydrążenia tożsamości europejskiej", przez "Samobójstwo demograficzne" i "Technokrację i śmierć sensu", aż po "Ducha imperiów" – autor buduje narrację o Europie, która nie potrafi już odpowiedzieć na pytanie, kim jest. Charakterystyczna jest forma rozdziałów: diagnoza, przykłady, odniesienia do filozofów, historyków i polityków, a na końcu mocna puenta. Taki rytm sprawia, że książka przypomina mapę ostrzeżeń, gdzie każda część stanowi znak ostrzegawczy ustawiony na drodze ku upadkowi.
Centralnym punktem narracji jest kryzys tożsamości i duchowości. Winiecki opisuje Europę jako przestrzeń pozbawioną fundamentów, gdzie religia staje się fasadą, symbole narodowe tracą znaczenie, a wspólnota rozpada się na samotne jednostki otoczone ekranami. Europa, jego zdaniem, zamienia się w miejsce, w którym „dziecko w wózku staje się rzadziej widziane niż pies na smyczy”, a tożsamość narodowa staje się przedmiotem kpin. Ta diagnoza prowadzi do jednego z najostrzejszych rozdziałów – "Samobójstwa demograficznego". Autor wskazuje, że największym zagrożeniem nie są wojny czy kryzysy gospodarcze, lecz dobrowolna rezygnacja Europejczyków z przekazywania życia. Brak dzieci to w jego ocenie nie biologiczna, lecz kulturowa bezpłodność, efekt hedonizmu, wygody i lęku przed odpowiedzialnością. W efekcie – jak pisze – kontynent może zniknąć nie w huku armat, lecz w ciszy dobrobytu.
Kolejne wątki dotyczą sfery politycznej i instytucjonalnej. Winiecki maluje obraz Unii Europejskiej jako organizmu sparaliżowanego procedurami, w którym nikt nie ponosi odpowiedzialności, a decyzje podejmują bezimienne struktury. W miejsce przywództwa pojawił się marketing polityczny, zamiast odwagi – kalkulacja. Autor podkreśla, że Unia coraz bardziej przypomina imperium, w którym Niemcy i Francja narzucają ton, a kraje Europy Środkowo-Wschodniej sprowadza się do roli taniej siły roboczej. Szczególnie mocno wybrzmiewa rozdział o technokracji: Winiecki pokazuje, jak obywatele redukowani są do zbioru wskaźników, jak demokracja zamienia się w sterowanie algorytmem, a dusza polityki zostaje zastąpiona arkuszem kalkulacyjnym.
Nie mniej istotna jest krytyka ideologii. W ocenie Winieckiego współczesna Europa nie jest przestrzenią pluralizmu, lecz polem ideologicznym, gdzie odgórnie narzuca się "jedyną słuszną prawdę". Przykładem ma być m.in. redefinicja pojęcia rodziny, polityka genderowa czy Zielony Ład, który autor postrzega nie jako ekologiczny plan ratunkowy, lecz jako system kontroli i biurokratycznego absurdu. W tej wizji ideologia zastąpiła wspólnotę, a tolerancja stała się narzędziem cenzury.
Styl Winieckiego jest apelacyjny i retoryczny. Autor posługuje się pytaniami retorycznymi, powtórzeniami i kontrastami, które wzmacniają dramatyzm narracji. Liczne cytaty – od Ortegę y Gasseta, przez Orwella, aż po Vaclava Havla – nadają tekstowi intelektualny ciężar, choć jednocześnie można dostrzec uproszczenia i generalizacje. Książka działa na emocje, niekiedy kosztem chłodnej analizy. Nie jest to akademicka rozprawa, ale publicystyczny manifest, w którym bardziej liczy się siła oddziaływania niż precyzyjny wywód naukowy.
W tle tej krytyki wyraźnie obecny jest wymiar psychologiczny. Winiecki rysuje obraz Europejczyków jako ludzi pozbawionych nadziei, sensu i dumy. To pokolenia zamienione w biernych konsumentów, żyjących chwilą, zanurzonych w technologii i odciętych od przeszłości. W efekcie powstaje społeczeństwo, które nie tylko nie potrafi walczyć o swoją przyszłość, ale wręcz dobrowolnie ją oddaje.
Ważnym elementem, który warto podkreślić w książce, jest jej wymiar emocjonalny. To nie jest książka, którą można przeczytać bezrefleksyjnie i odłożyć na półkę. Winiecki pisze w sposób prowokacyjny, pełen gniewu i patosu, przez co jego słowa działają jak zimny prysznic. Czytelnik, nawet jeśli nie zgadza się z tezami autora, zostaje zmuszony do konfrontacji z niewygodnymi pytaniami: o przyszłość własnego narodu, o kondycję wspólnoty, o to, czy Europa – rozumiana nie jako instytucja, ale jako duchowe i kulturowe dziedzictwo – w ogóle jeszcze istnieje. Ten ton nie pozostawia miejsca na obojętność, a emocje, które książka budzi, są często mieszanką lęku, niepokoju i buntu. Winiecki świadomie gra na uczuciach, używa języka alarmu, by wytrącić odbiorcę z wygodnej neutralności i skłonić go do refleksji nad tym, co zwykle pozostaje ukryte pod powierzchnią codzienności.
Opowieść posiada także wyraźny wymiar społeczny. Nie jest wyłącznie manifestem politycznym – jej treść uderza w sam środek codziennych doświadczeń Europejczyków. Autor stawia pytania o to, jak funkcjonują nasze relacje międzypokoleniowe, jak wygląda współczesna rodzina i co staje się z poczuciem wspólnoty w epoce indywidualizmu i cyfrowej izolacji. W tym sensie "Europa umiera" staje się katalizatorem rozmowy – nie tylko na szczeblu elit politycznych, ale przede wszystkim wśród zwykłych ludzi, którzy zmagają się z poczuciem osamotnienia, niepewności i braku więzi. Winiecki prowokuje do dyskusji o solidarności: czy jest ona jeszcze możliwa w świecie, w którym każdy skupiony jest na własnym komforcie, a poczucie odpowiedzialności za innych zanika? W tle jego rozważań wybrzmiewa obawa, że społeczeństwa Europy nie tyle zostały podzielone przez obce ideologie, ile dobrowolnie zrezygnowały z budowania wspólnego świata.
Najbardziej praktyczny wymiar eseju to jego charakter ostrzeżenia skierowanego do każdego z nas. Choć Winiecki formułuje swoje tezy w języku publicystyki politycznej, to ich konsekwencje dotyczą codziennego życia. Autor pyta, jakimi wartościami kierujemy się w wychowaniu dzieci, co przekazujemy młodszym pokoleniom, ile miejsca w naszym życiu zajmuje troska o rodzinę, a ile pogoń za wygodą. W tym sensie „Europa umiera” jest nie tylko manifestem, ale i apelem: by spojrzeć na własne wybory konsumenckie, styl życia, stosunek do tradycji i religii. Uświadamia, że przyszłość kontynentu nie zależy wyłącznie od decyzji w Brukseli czy od geopolityki, ale także od codziennych decyzji zwykłych ludzi – od tego, czy wybierzemy wspólnotę, czy samotność, ofiarność czy egoizm, pamięć czy zapomnienie.
"Europa umiera" to książka, która dzieli i prowokuje. Jedni zobaczą w niej odważny głos rozsądku, inni przejaskrawiony obraz pesymisty. Niezależnie jednak od oceny, trudno przejść obok niej obojętnie. To tekst zmuszający czytelnika do zadania fundamentalnych pytań: czy Europa ma jeszcze kręgosłup, aby bronić swoich granic i wartości? Czy bez dzieci, wiary i pamięci historycznej możliwe jest przetrwanie cywilizacji? Czy Unia Europejska stała się nowym imperium, które zapomniało o swoich obywatelach?
Mateusz Winiecki stworzył esej, którą można kochać albo odrzucać, ale nie można jej zignorować. To ostrzeżenie, manifest i krzyk – świadectwo autora, który, jak sam o sobie pisze, "nie zgodził się milczeć".
Recenzowała

Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.
Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!
Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.
Komentarze
Prześlij komentarz