[recenzja książki] Grzegorz Szczepara: Wiarownik

Co jeśli koniec świata nie oznacza spektakularnej zagłady, lecz cichą przemianę – powolne wybudzanie się z letargu postępu, który oddalił człowieka od sensu, duchowości i natury? Co jeśli apokalipsa to nie kres, lecz początek – nie tyle nowej ery, ile nowego sposobu bycia i widzenia? Grzegorz Szczepara w "Wiarowniku" tworzy powieść z pogranicza mitologii, filozofii i literatury drogi, ale przede wszystkim – duchową opowieść o człowieku wystawionym na próbę w świecie po ostatecznym kryzysie.

Grzegorz Szczepara Wiarownik recenzja książki

To książka, która odchodzi od klisz literatury postapokaliptycznej i rezygnuje z szybkich fabularnych zwrotów na rzecz kontemplacji ruin – nie tylko tych fizycznych, lecz także mentalnych i religijnych. Świat po upadku cywilizacji okazuje się przestrzenią zadumy, odnowy i poszukiwania nowych sensów – a raczej: wydobywania ich z głębokiej, kolektywnej pamięci. W tej ciszy, wśród śladów dawnego świata, odradza się pytanie fundamentalne: w co jeszcze można wierzyć, gdy wszystko inne już runęło?

W książce Grzegorza Szczepary apokalipsa nie oznacza końca wszystkiego, lecz początek nowego porządku, w którym świat zmuszony jest odbudować się od podstaw. To nie tyle opowieść o katastrofie, ile o rekonstrukcji sensów – duchowych, kulturowych, społecznych. Ziemia, którą znamy, już nie istnieje. W jej miejsce pojawia się rzeczywistość, która przypomina średniowiecze: społeczeństwo zorganizowane w małe wspólnoty, uzależnione od prostych technologii, bliskie naturze i religii. Brak elektryczności, przemysłu czy Internetu nie jest wyłącznie zabiegiem estetycznym – to metafora odcięcia od postępu, który doprowadził ludzkość na skraj zagłady.

Ta historia nie tylko porusza temat wiary – on buduje z niej świat, zakorzeniając go w uniwersalnym języku symboli. Już sama nazwa tytułowego bohatera – "wiarownik" – przypomina staropolski neologizm, który odwołuje się do kogoś, kto nosi wiarę, kto ją przechowuje i świadomie kultywuje. Szczepara sięga do archetypów obecnych w zbiorowej nieświadomości, jakby tworzył wielowarstwową przypowieść.

Postacie, miejsca i zdarzenia mają swoje głębokie znaczenia alegoryczne – nic nie jest tu przypadkowe. Kapłani, święte źródła, błędni prorocy czy zrujnowane sanktuaria są śladami dawnych systemów wiary, które przetrwały upadek cywilizacji. W ten sposób autor snuje opowieść o religii jako zapisie pamięci zbiorowej, która może przetrwać nawet koniec świata. To także opowieść o tęsknocie – za sensem, za strukturą, za obecnością czegoś większego niż człowiek.

W "Wiarowniku" przestrzeń nie jest tłem – to pełnoprawny bohater powieści. Spustoszony, zdegradowany krajobraz, pozbawiony technologii i zakorzeniony w ciszy po katastrofie, odbija emocje i wewnętrzne stany bohaterów. Nazywane lub nienazwane miejsca – jakby wyjęte z kart apokaliptycznych ksiąg – tworzą mapę zbiorowej traumy, ale też duchowego przebudzenia.

Każda przestrzeń – od pustkowi, przez święte źródła, po zrujnowane świątynie – komunikuje coś o kondycji duchowej ludzkości. Krajobraz staje się lustrem wewnętrznego rozedrgania bohaterów. To także przestrzeń inicjacyjna – bohaterowie przemieszczają się nie tylko fizycznie, ale też przechodzą przez kolejne stopnie rozwoju egzystencjalnego.

Tak zarysowana topografia buduje wrażenie, że świat po końcu cywilizacji nie umarł – on zmienił tryb mówienia. Mówi ciszą, pustką, symbolem. Jest symboliczną ruiną – pozostałością po dawnym świecie i jego ideologiach. Katedry, posągi i mury to nie tylko architektura, ale nośniki pamięci zbiorowej, wokół których nowi ludzie próbują zbudować swoją tożsamość. W tym kontekście autor mistrzowsko łączy trzy wielkie systemy religijne i mitologiczne – chrześcijaństwo, mitologię grecką oraz egipską – tworząc z nich nową duchowość postapokaliptyczną, która nie tyle odbudowuje dawne porządki, co je przetwarza i transformuje. To świat pełen znaków, rytuałów, duchów przeszłości – i to one stanowią tło dla osobistej odysei Alaryka.

Alaryk nie jest kolejnym wybrańcem bez rys czy człowiekiem przeznaczenia. Jego historia toczy się na przecięciu dwóch osi: archetypicznej i głęboko psychologicznej. Z jednej strony przypomina klasycznego bohatera fantasy: początkowo odizolowany, nieświadomy swojej roli, zostaje zmuszony przez los do działania. Z drugiej – jest postacią pełną wewnętrznych konfliktów, sprzeczności, autentycznych emocji. Trauma, której doświadcza – opętanie ukochanej – nie jest tylko bodźcem fabularnym. To początek egzystencjalnego rozpadu, który musi zostać przez niego przepracowany.

Wraz z rozwojem fabuły Alaryk przechodzi przez kolejne etapy inicjacji: cierpienie, bunt, zwątpienie, akceptacja i działanie. Z każdą kolejną decyzją staje się bohaterem coraz mniej jednoznacznym, coraz bardziej ludzkim. Autor nie boi się pokazywać jego słabości, wątpliwości, niezdolności do przebaczenia. Ta psychologiczna głębia sprawia, że czytelnik nie tyle obserwuje, co przeżywa tę historię razem z nim. Alaryk staje się lustrem – nie dla idealnego wojownika, lecz dla człowieka próbującego ocalić resztki siebie w świecie, który dawno stracił niewinność.

Inaczej ma się sprawa w przypadku kobiet, które nie dominują fabularnie, ale ich obecność jest symbolicznie potężna – niczym tło, które nieustannie oddziałuje na wymowę całości. W świecie po upadku cywilizacji pełnią one funkcję nośniczek pamięci, intuicji i duchowego porządku, którego mężczyźni zdają się nie rozumieć lub nie potrafią już utrzymać. To, co męskie w powieści – często działa, walczy, próbuje zrozumieć. To, co kobiece – czuwa, trwa, przeczuwając i dopełniając.

Nieprzypadkowo większość postaci kobiecych pojawia się w kluczowych momentach narracji inicjacyjnej, gdy bohater doświadcza granicy – fizycznej lub duchowej. Spotkanie z kobietą staje się jak przystanek rytualny – zatrzymanie się na drodze, spojrzenie w głąb, zderzenie z własnym sumieniem lub pamięcią. Ich wypowiedzi bywają krótkie, nasycone metaforą, jakby reprezentowały głos przeszłości lub tego, co niewidzialne, lecz wciąż obecne.

Kobieta w tej prozie bywa również uosobieniem sacrum – opiekunką przestrzeni świętej lub strażniczką rytuału. Może być starą kapłanką, może być uzdrowicielką, może pojawiać się w formie sennych wizji, wspomnień, niedopowiedzianych historii. W każdym z tych przypadków pełni funkcję duchowego kompasu – nie narzucającego kierunku, ale wskazującego, że droga istnieje. Kobiecość u Szczepary to także symbol cykliczności, odradzania się i trwania mimo wszystko – niczym ziemia, która po kataklizmie wciąż może wydać plon, jeśli tylko zostanie nawodniona.

Ciekawy jest również sposób, w jaki autor unika stereotypizacji – kobiety nie są jednoznacznie dobre ani jednoznacznie złe. Są wielowymiarowe, często niejednoznaczne, ich działania nie zawsze są zrozumiałe, ale nacechowane jakimś rodzajem emocjonalnej prawdy. Ich obecność w tekście wprowadza element niepokoju, ale i ukojenia – jak sen, którego znaczenia nie umiemy do końca pojąć, ale wiemy, że był ważny.

Wreszcie – kobiety w książce Szczepary można odczytać archetypowo: jako Matki, Wiedźmy, Prorokinie, Cienie, Opiekunki i Strażniczki. Ich rola nie ogranicza się do jednostkowych funkcji fabularnych, ale dotyka kolektywnej roli kobiecości w porządku świata: tej przed upadkiem i tej, która ma nadejść po oczyszczeniu. Nie są uczestniczkami walki o władzę – one są strażniczkami tego, co nieprzemijające i niematerialne: wspomnień, rytuału, duchowego ładu.

W tym sensie kobiety Szczepary nie są tylko postaciami – są strukturą podskórną całej powieści. Ich głos słychać w milczeniu, ich wpływ odbija się w decyzjach mężczyzn, a ich pamięć chroni świat przed całkowitym rozpadem.

Z kolei motyw demona w literaturze fantasy często sprowadza się do fizycznego zagrożenia, potwora z innego wymiaru, którego należy pokonać. Szczepara idzie o krok dalej – jego demony to manifestacje ludzkich emocji i doświadczeń, takie jak żal, gniew, rozpacz, utrata, samotność. Opętanie opisane w fabule ma głęboki wymiar symboliczny – to przejęcie kontroli nad człowiekiem przez to, czego sam nie potrafi przepracować. Dlatego walka z demonami staje się czymś więcej niż tylko starciem fizycznym – to konfrontacja z samym sobą.

Demony są obecne zarówno w świecie zewnętrznym, jak i we wnętrzu bohaterów. Alaryk musi zmierzyć się nie tylko z demoniczną siłą, która przejęła jego ukochaną, ale także z własnymi myślami: z pytaniami o sens, o stratę, o winę. Autor sprawia, że każdy wróg staje się metaforą pewnej rany psychicznej, co nadaje całej opowieści głębię filozoficzną. Pokonanie demona nie oznacza tylko ocalenia świata – oznacza też zdobycie wglądu w siebie.

Zakon Wiarowników to nie jest typowa grupa wojowników w stylu fantasy. Ich siła nie tkwi jedynie w umiejętnościach walki, ale w wewnętrznej dyscyplinie duchowej. Ich światopogląd oparty jest na wierze – ale nie tej jednoznacznie religijnej. Wiarownicy to strażnicy harmonii między duchowym a materialnym, między ciałem a duszą. Ich życie to ciągła asceza i walka – nie tylko z demonami, ale i z samymi sobą.

Każdy z członków zakonu niesie własny ciężar, własną historię. To ludzie po przejściach, którzy wybrali drogę wiarownika nie dla chwały, lecz z powodu bólu, który ich ukształtował. Ich obecność w książce wnosi wielogłosowość – mamy do czynienia z różnymi postawami wobec świata, z różnymi definicjami dobra, odwagi, poświęcenia. To czyni zakon niezwykle interesującym – bo jest zbudowany nie na dogmatach, lecz na doświadczeniu cierpienia i przemiany.

Struktura powieści jest zorganizowana wokół nieustannego ruchu – fizycznego, emocjonalnego, narracyjnego. Autor nie zatrzymuje się ani na chwilę – historia pędzi, prowadząc nas przez kolejne krainy, konflikty i etapy wewnętrznej przemiany bohatera. Dzięki temu książka wciąga już od pierwszych stron. Niemniej, ten pęd potrafi być chwilami przytłaczający – szczególnie w momentach, kiedy zbyt wiele nowych wątków i postaci pojawia się zbyt szybko.

Jeśli chodzi o styl, Grzegorz Szczepara posługuje się językiem, który służy fabule, nie stara się jej dominować. Nie ma tu miejsca na nadmierną poetyckość czy barokowe zdania. Dominuje konkretność, rytmiczność, język chwilami przypomina przekaz ustny – jakbyśmy słuchali legendy opowiadanej przy ognisku. Autor wie, kiedy przyspieszyć, a kiedy zwolnić, kiedy użyć brutalizmu, a kiedy subtelności. Dzięki temu świat przedstawiony staje się namacalny, a emocje bohaterów prawdziwe.

Choć fabuła skupia się na walce z demonami, w tle nieustannie pobrzmiewają pytania o sens istnienia, o wiarę, o odpowiedzialność. To nie są wątki nachalne – raczej wplecione subtelnie w dialogi, myśli postaci, wybory fabularne. Szczególnie interesujące są momenty, gdy bohaterowie stają przed moralnym wyborem, który nie ma jednoznacznego rozwiązania. Czy zabić ukochaną, by uratować świat? Czy poświęcić siebie dla innych? Czy można jeszcze kochać kogoś, kto został opętany?

Takie pytania nadają książce filozoficznego ciężaru, który nie obciąża narracji, lecz ją wzbogaca. Czytelnik nie tylko śledzi akcję – zostaje zmuszony do refleksji nad tym, co sam zrobiłby na miejscu bohaterów. To literatura fantasy, która nie ucieka w eskapizm, lecz zmusza do myślenia – a to największy komplement, jaki można jej wystawić.

Grzegorz Szczepara stworzył książkę, która nie tylko trzyma w napięciu, ale przede wszystkim budzi emocje i zmusza do refleksji. "Wiarownik" to opowieść o świecie na nowo zdefiniowanym przez wiarę, ból i nadzieję. To historia o tym, że człowieczeństwo nie kończy się wraz z końcem cywilizacji – przeciwnie, dopiero w ruinach może się prawdziwie narodzić.

Fakt, że jest to debiut literacki nie jest jej słabością – wręcz przeciwnie. Widać w niej autentyczną pasję, świeżość spojrzenia i odwagę narracyjną.

Jednym z największych atutów powieści Szczepary jest zaufanie do czytelnika. Autor nie tłumaczy, nie objaśnia, nie prowadzi za rękę. Jego tekst jest gęsty, wieloznaczny i miejscami hermetyczny – ale nie bez przyczyny. To zabieg celowy, który zmusza odbiorcę do aktywności interpretacyjnej.

Czytelnik staje się współtwórcą sensów: wypełnia luki, buduje ciągi logiczne, szuka kluczy. Narracja przypomina konstrukcję spiralną – do jednych tematów się wraca, inne się gubią, jeszcze inne zyskują znaczenie dopiero po czasie. Dzięki temu "Wiarownik" działa nie tylko na poziomie intelektualnym, ale i emocjonalnym – wymaga cierpliwości, skupienia, otwartości na wielość znaczeń.

To książka, do której się wraca, a każda kolejna lektura odkrywa nowe warstwy. Niełatwa, ale przez to satysfakcjonująca.

Recenzowała


Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat do rozmowy albo żebym przeczytała i zrecenzowała Twoją książkę? Skontaktuj się ze mną, pisząc maila na adres: sylwia.cegiela@gmail.com.

Dziękuję, że przeczytałaś/eś ten artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z kolejnymi nowościami wydawniczymi lub ciekawymi historiami, zapraszam do mojego serwisu ponownie!

Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego portalu.

Komentarze


Wyróżnione recenzje